35% nastolatek rozmawiało o miesiączce dopiero po tym, jak ją dostały. Okres jest brudny, powinien pozostać sekretem – tak uważa większość z nas… i to pomimo faktu, że połowa dorosłych osób miesiączkuje lub miesiaczkowała co miesiąc, w Polsce menstruacja to nadal temat tabu…
W światowy Dzień Higieny Menstruacyjnej rozmawiam z Basią Pietruszczak, współautorką projektu moonka.pl i autorką przewodnika „Twoje ciałopozytywne dojrzewanie”.
[Czas słuchania: 43 min]
Kliknij, aby przeczytać transkrypcję.
Zasubskrybuj zalataną, aby nie przeleciał Ci żaden odcinek na:
🎧 Spotify: https://spoti.fi/2mZ1z6A 🎧 Google Podcasts: 🎧 Apple Podcasts: https://apple.co/2lv0gfh 🎧 TuneIn: 🎧 YouTube:Transkrypcja odcinka:
Z takich ciekawych rzeczy, które powracają w tych historiach, to stosunkowo często dziewczyny piszą o tym, że czuły się zażenowane czy w ogóle jakoś nie w porządku w momencie, w którym mówiły rodzicom, że dostały tą pierwszą miesiączkę, a rodzice mówili: „no to jesteś już kobietą, witaj, jesteś już kobietą”. Wyobraź sobie, że masz 12 czy 13 lat i słyszysz, że jesteś kobietą i jest takie: „Co?!”. Jedna dziewczyna napisała coś takiego, że czuła dojmujący smutek, bo właśnie poczuła, że kończy się jej dzieciństwo. Inna czuła taką złość i bunt: „Ale jak to jestem kobietą, przecież ja nie jestem żadną kobietą, ja jestem dzieckiem, nie chcę być kobietą”.
Jakiś czas temu zupełnym przypadkiem natrafiłam w Internecie na zbiórkę. Zbiórkę mającą na celu wydawnictwo przewodnika po dojrzewaniu. Miał to być ciałopozytywny przewodnik. Książka skierowana nie tylko do dziewczynek, ale również do ich opiekunów. Zaintrygowana wpłaciłam i książka już do mnie jedzie. Wiem już natomiast po pierwszych recenzjach i feedbackach, że książka jest absolutnie niesamowita. Zresztą sama zobacz na profilu Facebookowym czy Instagramowym moonka.pl. Postanowiłam zaprosić autorkę tego przewodnika do siebie do podcastu. I tak w dzisiejszym odcinku moją i Waszą gościnią jest Basia Pietruszczak – dziennikarka i autorka specjalizująca się w tematyce miesiączki, obrazu ciała, seksualności i tabu związanego z cielesnością. Jest współtwórczynią projektu Moonka i miesiączkową matką chrzestną społeczności Pani Miesiączka. Wywiad nagrywamy jeszcze zanim świat dowiedział się o tym, że planowane jest wydawnictwo Moonki dla chłopców. Właśnie trwa zbiórka, także zerknij koniecznie na profile Instagramowe i na Facebooku moonka.pl oraz wesprzyj projekt na wspieram.to/moonka-chlopcy. Teraz zapraszam serdecznie do rozmowy, która w naturalny sposób krąży wokół miesiączki i o tym, jak rozmawiać albo jak nie rozmawiać z dziewczynkami i chłopcami na ten właśnie temat. Zapraszam serdecznie!
Cześć! Tu Zalatana. W moim podcaście opowiem Ci o tym, co mi się przytrafiło, co mnie zirytowało albo zachwyciło, o życiu na emigracji, o rodzicielstwie, o naszych podróżach i o próbach bycia eko. Zapraszam!
Zalatana: Witaj Basiu. Zaprosiłam Cię tutaj, ponieważ bardzo zainteresował mnie projekt, który współtworzyłaś – projekt Moonka. Zamówiłam Waszą książkę zanim jeszcze powstała, dokładając cegiełkę, z czego do Waszej produkcji, z czego jestem bardzo dumna. Powiedz mi, skąd w ogóle ten pomysł i jak to się stało, że tak późno?
Basia: Pomysł już dawno gdzieś w eterze i krążył, natomiast dopiero to był taki czas, kiedy on mógł się zmaterializować. Tak naprawdę o książce o dojrzewaniu i o miesiączce dla dziewczynek, pamiętam bardzo wyraźnie jak mówiłam dwa lata temu. Między innymi dlatego właśnie, że zajmuję się i miesiączką i piszę o miesiączce i piszę do dziewczynek. To było dla mnie takie naturalne połączenie. Akurat w zeszłym roku mniej więcej w okolicach wakacji trochę „zczyściło” mi się pole zawodowo i mojej siostrze, więc mogłyśmy się razem zgadać, żeby z tym szalonym projektem ruszyć. Nie chodziło tylko o to, że ja mam usiąść i napisać książkę, ale my to wymyśliłyśmy rzeczywiście, że chcemy to same wydać. Pytanie tylko: Jak mamy to zrobić, żebyśmy mogły to same wydać? Ile potrzebujemy na to pieniędzy? Jak w ogóle te pieniądze zbierzemy? Więc tutaj pojawiała się jeszcze jedna osoba. Jesteśmy w trójkę wspólniczkami, które stworzył Moonkę.
Zalatana: Powiedzmy coś o tej Moonce, bo ja już wiem, ale nie wiem czy moje słuchaczki i słuchacze wiedzą, że jest to projekt wokół dojrzewania dziewczynek, w pakiecie, którego wchodzi i książka i gra dla całej rodziny. Powiedz mi dlaczego tak ważne było dla Ciebie wydanie i to wydanie niezależnie nowego podręcznika? Czy jest to podręcznik dla dziewczynek tylko, czy to jest podręcznik bardziej dla rodziców?
Basia: Przede wszystkim z jednej strony dlatego, że z tych książek o dojrzewaniu, które znam, a książek o dojrzewaniu w Polsce mamy już bardzo dużo, ale cały czas nie znajdowałam takiego, który w jakiś sposób przemycałby takie pozytywne nastawienie do ciała. Miałam zawsze poczucie, że raczej te zmiany związane z dojrzewaniem są przedstawione, że tutaj jest fizjologia, to się będzie zmieniać, możesz się różnie czuć i tak naprawdę to była kropka. Natomiast ja mam takie poczucie, że dojrzewanie jest takim wyjątkowym czasem, w którym tak wiele się zmienia i w ogóle cała miesiączka jest takim wydarzeniem, które nie jest tylko stricte fizjologicznym, ale jest całym wydarzeniem kulturowym, w które my nagle wchodzimy. Jeżeli zaczynamy miesiączkować, to zdarzamy się z kulturą i z tym, w jaki sposób ona postrzega miesiączkę, z tym, jak inni ludzie postrzegają miesiączkę.
Zalatana: A w jaki sposób postrzega?
Basia: Z tego co ja sama obserwuję, ale też z raportu, bo mamy od zeszłego roku, o ile się nie mylę, mamy pierwszy w Polsce raport badający w ogóle miesiączkę w Polsce, zrealizowany przez Fundację Kulczyk. Wynika z niego, że miesiączka cały czas jest tematem tabu.
Zalatana: Widziałam ostatnio pewne zestawienie na portalu jak wychowywać dziewczynki u Magdy, która u mnie również gościła kiedyś.
Basia: Tak, to są cyfry z tego raportu.
Zalatana: Dokładnie. Choć trudno w to uwierzyć piszą tutaj: „miesiączka to w Polsce nadal ogromne tabu. W badaniach z 2020 roku 42% kobiet przyznało, że w domu rodzinnym nie mówiło się o niej wcale. 25%, że to temat krępujący. Tylko 68% kobiet deklaruje, że akceptuje to, że ma miesiączkę”. Czyli nawet nie akceptujemy samego faktu tego, że krwawimy po to, żeby ewentualnie zajść w ciążę. 24% kobiet uważa, że kobiety nie powinny rozmawiać o miesiączce w obecności mężczyzn. 24% kobiet, czyli 1/4 uważa, że okres jest brudny. Kto nam to zrobił?
Basia: Do czego chciałabym się odnieść, bo to jest raport, z którym my też pracujemy od początku Moonki i on dla nas był też takim zaczątkiem do tego, żeby ona w ogóle powstała i żeby książka powstała w takiej formie, w jakiej jest. W tym raporcie możemy przeczytać, że 42% dorosłych kobiet powiedziało, że w ich domu rodzinnym nie mówiło się o okresie albo cały czas się nie mówi. To jest ważne, dlatego że według mnie ta statystyka przekłada się na inną. Mianowicie na tą, że według 35% badanych nastolatek, one pierwszy raz rozmawiały o miesiączce dopiero po tym, jak ją dostały, czyli mamy po prostu system naczyń połączonych. Jeżeli jestem w domu, w którym te dorosłe kobiety nie rozmawiają o miesiączce, to ja, jako dorastająca nastolatka, też nie dostanę tej informacji. Będę o tym rozmawiała dopiero po miesiączce, bo to skrępowanie jest tak silne, że nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Może nie, że nie będzie chciał, ale nie do końca będzie wiedział jak.
Zalatana: Trudno wtedy traktować miesiączkę jako coś naturalnego, coś, co się wydarza w jakimś celu i coś, o czym po prostu można, a nawet trzeba rozmawiać.
Basia: Absolutnie tak.
Zalatana: Tak jak powiedziałaś, później będziemy rozmawiać, ale może wcale nie. Skąd to się bierze w naszej kulturze? Dlaczego połowa społeczeństwa, jaką są kobiety czy osoby menstruujące, po prostu tak duża część osób jest wypychana w tematach rozmów poza nie po prostu? To nie jest coś, co wydarza przecież jednokrotnie w życiu każdej z nas. Każda z nas ma miesiączkę co 28-30 parę dni, co miesiąc. Czyli jest to coś tak naturalnego i wracającego, a mimo to same mamy – jak przed chwilą przeczytałeś – problemy z mówieniem o tym. Co dopiero mężczyźni czy osoby niemenstruujące.
Basia: Tutaj przyczyn według mnie jest bardzo dużo, dlatego że z jednej strony mamy kulturę, mamy też kulturę religijną. Jednak we wszystkich tych religiach miesiączkująca kobieta jest uważana za nieczystą i to już na tym poziomie wiązało się z różnymi wykluczeniami, które znowu – starając się cofnąć bardziej w czasie i szukać hipotez – być może to przekonanie o takiej nietykalności kobiety miesiączkującej wcale nie na samym początku dawno temu nie wynikało z tego, że ludzie dookoła uważali, że jest nieczysta. Wynikało to raczej z tego, że miesiączka była świętym aktem. Na tym poziomie świadomości ludzie nie potrafili zrozumieć jak to jest możliwe, że mamy osobę, która krwawi i nie umiera. Jest to jednak rodzaj czegoś, co można powiązać z mocą.
Zalatana: Nadludzkiego czynu.
Basia: Istniały też przekonania, że w tym czasie być może kobieta gromadzi swoją moc, że ma dostęp do czegoś większego i dlatego jej status był w tym okresie miesiączkowania szczególny. Jest taka hipoteza, że być może…
Zalatana: Zaczęła zagrażać?
Basia: Tego nie wiem, ale taka, że ta świętość w tym wszystkim się zatraciła i zostało tylko samo wykluczenie i takie poczucie nieczystości. To jest jedna historia. Natomiast skupiając się tu i teraz na Polsce, to my po prostu dziedziczymy lata milczenia, milczących pokoleń, pokoleń zabobonów dotyczących miesiączki, bo przecież my wyrastamy z poprzednich pokoleń. Jesteśmy łańcuchem ludzi.
Zalatana: Jesteśmy córkami naszych matek i wnuczkami naszych babć, które też nie umieją i nie umiały rozmawiać o miesiączce, bądź twierdziły, że jest to rzecz nieczysta. Ale nie tylko one. Przecież również producenci artykułów dla kobiet czy osób menstruujących, czy w trakcie menstruacji, również najwyraźniej uważają, że nie do końca jest to sprawa, którą należy się może nie chwalić, ale udawać, że jej po prostu nie ma. Im bardziej chłonna podpaska, która spowoduje, że na pewno nic tam nie przecieknie – bo to jest najgorsze, co może wydarzyć się każdej kobiecie, to, że jej krew menstruacyjną ktoś zauważy – tym lepiej. Sama krew i to chyba już jest standard, jest niebieska w reklamach. To potęguje w nas takie poczucie czy przekonanie, że jest coś z nami nie tak, coś, co należy chować.
Basia: Jedna z moich ulubionych kobiet zajmujących się w ogóle seksualnością i ciałem, czyli Alicja Długołęcka zawsze mówi, że w Polsce mamy duży problem z fizjologią w ogóle. Tutaj jest taki duży kawałek, który gdzieś nas uwiera, że jesteśmy ciałami, które mają różne wydzieliny i że to może być odstręczające. Natomiast to, co powiedziałaś o reklamach, wydaje mi się bardzo istotne w tym kontekście. Wydaje mi się, że dla kilku pokoleń takie reklamy z niebieską krwią trochę dla niektórych osób w Polsce mogły robić za jedyny kontakt z tematami miesiączki w okresie dojrzewania. Powiedzmy, że mam pogadankę w szkole i to jest fajne, że jest jakakolwiek pogadanka.
Zalatana: Tylko dla dziewczyn.
Basia: Pewnie tylko dla dziewczyn. Najlepiej, żeby to byli chłopcy i dziewczynki razem. Powiedzmy, że to była pogadanka z dziewczynkami. Rodzice jakoś o tej miesiączce za bardzo nie mówią, ale jest ta miesiączka wykreowana w reklamie. Pomijając, że kolor się nie zgadza, pokazuje, w jaki sposób kobieta w trakcie miesiączki powinna się czuć.
Zalatana: Powinna skakać.
Basia: Oczywiście skakać, czyli generalnie tańczyć, czyli czuć się bardzo często mimo wszystko inaczej niż standardowa kobieta czy osoba menstruująca czuje się miesiączkując. Są takie kobiety, które mają ochotę wtedy tańczyć. O tym mówi z kolei Natalia Miłuńska, która jest edukatorką menstruacyjną. Ona zajmuje się cyklem miesiączkowym od wielu lat. To jest naprawdę pionierka miesiączki w Polsce. Natalia bardzo poleca, żeby wpleść nie tylko w czasie miesiączki, ale w ogóle taki łagodny taniec. Mówi o tańcu hula, o ile dobrze pamiętam, który ma rozluźniać nam całe podbrzusze i biodra. Umówmy się, że nie każdy ma ochotę w trakcie miesiączki ubierać się na biało, skakać, tańczyć i jednocześnie nie ma obsesji na punkcie dyskrecji. Nie mam telewizora od dawna, nie oglądam reklam i myślałam, że to jest taki trend, który gdzieś się skończył. Natomiast gdzieś dogoniła mnie – nie pamiętam czy na Instagramie, czy na Youtube – reklama tamponów, w której właśnie cała narracja podkreślała to, że on się nie dowie. Jest dziewczyna, która śpi z chłopakiem w łóżku i że on się nie zorientuje, że ona ma miesiączkę. Patrzyłam na to naprawdę zdruzgotana. Myślę sobie: „Kurde, mamy XXI wiek, a te firmy cały czas lecą tą narracją, że osoba, z którą Ty dzielisz łóżko, ma się nie dowiedzieć o tym, że masz miesiączkę.” Dlaczego? Absurd. To jest reklama, która mnie zbulwersowała.
Zalatana: Właśnie tak nie uczyła moja mama. Bardzo zwracałam uwagę na to, żeby przypadkiem nigdzie nie zostawić zużytej podpaski czy nie spłukać tamponu. Teraz używam kubeczka menstruacyjnego i czasami jest tak, że jak spłukam w toalecie, to zawsze na dnie trochę tej czerwonej krwi zostanie. Mnie to już teraz tak strasznie nie denerwuje. Moja córka to zobaczyła, więc była okazja do rozmowy na ten temat, co mnie bardzo cieszy. Natomiast mam nadal to poczucie, że to jest po prostu rzecz fizjologiczna owszem, naturalna, natomiast czy należy się tym chwalić, czy należy to pokazywać? Jak to jest z tymi mężczyznami? Powinni, nie powinni? Może nie powinniśmy przed nimi tego ukrywać, ale ile oni powinni wiedzieć? Ile powinniśmy mówić o miesiączce naszym synom. Wasza książka chyba nie jest tylko dla dorastających dziewczynek.
Basia: Myślę, że jest absolutnie i dla chłopców i dla rodziców. Natomiast ile mężczyźni powinni wiedzieć, ile chłopcy powinni wiedzieć. Powinni wiedzieć wszystko.
Zalatana: Czyli to, jak wygląda krew. Powinniśmy im pokazać?
Basia: Jeżeli mają na to ciekawość. To też zawsze należy dostosować do relacji. Przecież nie będę nikogo na siłę zmuszać do takich rzeczy. To też jest ważne. Znam takie historie par, gdzie partner jest bardzo ciekawy tego, jak wygląda albo jak działa kubeczek menstruacyjny. Jest po prostu naturalnie ciekaw, bo interesuje się swoją partnerką i interesuje się akurat tymi rzeczami, które są z nią związane.
Zalatana: Wasza książka bardzo w tym pomaga dlatego, że właśnie tam jest wiele rzeczy opisanych i przepięknie narysowanych. Już nie mogę się doczekać, kiedy dostanę w rękę tę książkę dla mojej 4 letniej córki. Na razie dla mnie samej kupiłam tę książkę. Ta książka właśnie jest po to, żeby może nie trzeba było koniecznie pokazywać własnej krwi, jak ktoś nie ma na to zasobów – tak jak mówisz.
Basia: Wydaje mi się, że między edukacją a pokazywaniem krwi jest bardzo dużo miejsca. Z jednej strony mężczyźni jak i chłopcy zasługują po prostu na rzetelną edukację menstruacyjną, zresztą tak jak dziewczynki i w ogóle wszystkie osoby, żeby rozumieli, na czym polega cykl menstruacyjny, jakie rzeczy wiążą się z miesiączką. Im więcej chłopcy i mężczyźni będą wiedzieć na temat miesiączki, jej naturalności i jej miejsca w cyklu życia, to zostaje coraz mniej takiej przestrzeni na robienie tych głupich docinków na temat PMS, wściekłej baby z okresem. Trochę znika wtedy ta bariera. Jestem mężczyzną i rozumiem jak działa cykl menstruacyjny, z czym się wiąże i nie będę tutaj mówił, że moja partnerka jest szalona i w ogóle ma wściekłą macicę. To strasznie degradujące terminy, które w polskim języku cały czas są używane. Tak się mówi o kobietach.
Zalatana: Oczywiście. Wobec sióstr, wobec koleżanki z klasy, wobec podwładnej czy koleżanki z pracy, prawda? Każdy mężczyzna ma wokół siebie jednak jakąś kobietę i prawdopodobnie ta kobieta menstruuje. Może się czuć w różny sposób, a mężczyzna może zareagować albo w sposób wspierający, albo dołujący.
Basia: Absolutnie. Każdy ma wybór. Wydaje mi się takie bardzo niesprawiedliwe ciśnięcie cały czas tej narracji, że kobieta, która ma PMS czy mam miesiączkę, będzie wszystkich mordować i tak dalej. Tak nie jest po prostu. Natomiast wydaje mi się, że jest to ciekawa rzecz – Natalia Miłuńska o tym też mówiła – że trochę kulturowo uczy się nas, że właśnie ten czas miesiączki i przed miesiączką jest takim czasem na wyrażanie tego „wkurwu”, że wtedy możesz wreszcie.
Zalatana: Możesz sobie przypiąć łatkę i skategoryzować ten „wkurw”.
Basia: O wiele trudniej jest, jeżeli się nad tym zastanowimy, po prostu na bieżąco, w trakcie całego miesiąca mieć w ogóle kontakt ze swoją złością i ją powoli wypuszczać wtedy, kiedy ona się dzieje. Na bieżąco, a nie gromadzić ją na ten jeden czas w miesiącu i gromy z nieba. Zastanawiam się czasami, na ile to nie jest taka samospełniająca się przepowiednia. Pomijając, że oczywiście kobiety i złość to też jest bardzo duży tema. Jednak otwarte wyrażanie złości dla kobiet jest trudniejsze i kobiety mają problem z wyrażaniem tej złości. W moim odczuciu mają też kłopot z przyjmowaniem tej złości.
Zalatana: Dlatego, że dziewczynki miały być grzeczne przede wszystkim i nadal pewnie często mają być grzeczne. Dziewczynka się nie złości.
Basia: To jest trochę tak, jak w tych reklamach podpasek. Dla mnie to jest trochę też jak ukrywanie miesiączki. Masz być dyskretna, masz być miła, masz być uprzejma, masz być pogodna. Ma się być miło na ciebie patrzeć. Oczywiście wyolbrzymiamy pewne aspekty, ale tak to wygląda. Nie mówię też, że chłopcy z kolei mają jakieś wielkie przyzwolenie do złości. U chłopców to jest dużo bardziej skomplikowana historia, niż nam się wydaje. To nie jest tak, że jak kultura i historia mówią: „Złośćcie się”, tylko oni trochę nie mają wyboru. U nich złość jest niemalże jedyną dopuszczalną opcją wyrażania czegokolwiek. Chłopcy z kolei nie mogą się za bardzo smucić, nie mogą mówić o niepewności, więc też ta złość tutaj ma trochę inne korzenie.
Zalatana: A propos jeszcze tego, co powiedziałaś przed chwilą o tym, że dziewczynka ma właśnie być radosna i ładnie wyglądać. Czy to właśnie dlatego słowo „ciało pozytywne” trafiło do tytułu przewodnika po dojrzewaniu?
Basia: Ciałopozytywność trafiło na okładkę i w ogóle do książki przede wszystkim właśnie po to,żeby pokazać dorastającym dziewczynkom, że ich ciała to dużo więcej niż wygląd, że dzięki ciału my możemy w ogóle żyć, że ciała są naszym domem. Taki jest pierwszy rozdział: „Witaj w domu”. To jest takie zaproszenie do tego, żeby spotkać się ze swoim ciałem i żeby dokonać tego małego odkrycia, że my jesteśmy naszymi ciałami. Nie ma jestem ja i moje ciało. Ja jestem jednym, ja jestem moim ciałem. Gdyby jego nie było, to mnie by nie było. Natomiast to jest taka bardzo prosta rzecz, o której my zapominamy w naszej kulturze, bo jednak takie narracje dotyczące ciała.
Zalatana: Wyglądu, tego, co widać.
Basia: Wyglądu, ale też sprawności są bardzo silne i one tutaj też oddziałują. Zależało mi na tym, żeby z jednej strony skupić się na pokazaniu właśnie tego, że my jesteśmy naszymi ciałami i że to dzięki naszym ciałom możemy żyć. Dzięki nim możemy smakować rzeczy, możemy tulić naszych bliskich, możemy robić różne rzeczy, możemy oglądać piękne widoki albo słuchać wspaniałej muzyki. Mamy te niesamowite zmysły, które pozwalają nam zanurzać się w świecie. Zrobiłam to po to, żeby właśnie zbudować taką malutką może pigułkę, takiej odtrutki na ten ogrom przekazów właśnie związanych z wyglądem. Natomiast ciałopozytywność w Moonce to też właśnie taka umiejętność wsłuchiwania się w swoje ciało, czyli że ja potrafię usłyszeć moją złość, że czuję.
Zalatana: Usłyszeć złość.
Basia: Tak, powiedzmy, że słyszę ją w moim brzuchu. Mój brzuch się napina albo się kurczy, albo zaczyna mnie boleć, albo też potrafię zrozumieć jak mówi do mnie mój lęk. Oczywiście to nie jest tak, że mając 8-9 lat nauczymy się takich rzeczy z książki.
Zalatana: Ale usłyszymy, że można.
Basia: Dokładnie taka była moja intencja. To jest nauka na całe życie, ale trzeba ją zaczynać jak najwcześniej. I ta ciałopozytywność Moonkowa to też jest pielęgnowanie kontaktu ze swoim ciałem, czyli tam podpowiadam, żeby na przykład dziewczynki wchodziły w takie ćwiczenia w rodzaju skanu ciała, że mogą się po prostu wsłuchiwać. Kojarzysz co to jest skan ciała?
Zalatana: Nie, pierwsze słyszę.
Basia: Okej.
Zalatana: Kojarzy mi się to bardziej może z medytacją, z jakąś taką techniką relaksacyjną, gdzie leżysz i skupiasz całą swoją uwagę na stopie na przykład.
Basia: To jest dokładnie to, czyli po prostu taka savasana na końcu każdej jogi, tylko że połączona z taką uważnością na ciało. Podpowiadam dziewczynkom, żeby na przykład codziennie wieczorem, jak kładą się spać, żeby zamknęły oczy i spróbowały się wsłuchać na początek chociaż w samą jedną stopie i żeby do niej trochę wpuścić oddechu. To też jest bardzo abstrakcyjne, ale metodą prób i błędów. Grunt to próbować.
Zalatana: Z drugiej strony myślę sobie, że dla nas, dorosłych, to jest abstrakcyjne. Dla dzieci niekoniecznie. Wiele rzeczy dla nas wydawałoby się abstrakcyjnych. Przychodzi zupełnie naturalnie. W ogóle sama ta kwestia uważności. My musimy już się skupiać, bo wylatujemy w przyszłość myślami, w przeszłość. Dzieciaki bardzo często są tu i teraz, także pewnie tak jest, że im to przechodzi trochę łatwiej i wcale nie musimy uważać, że to jest dla nich coś bardzo trudnego.
Basia: Wydaje mi się, że rzeczywiście dzieciom to przychodzi łatwiej. Mi czasami trudno jest to opisać.
Zalatana: Wierzę. Ja mam 42 lata i od dopiero kilku miesięcy po raz pierwszy w życiu spotykam się regularnie z panią psycholożką, co mi bardzo dobrze robi na głowę. Pamiętam jej pytanie, jak ona się zapytała o jakieś emocje. Zapytała: „A gdzie to poczułaś w ciele?” Ja sobie myślę: „Kurde, w jakim ciele? Nie wiem, nigdzie.” Nie zadawałam sobie w życiu takiego pytania, więc nawet próbując sobie przywołać jeszcze raz tą sytuację i te emocje, trudno mi było zauważyć w ogóle co się dzieje z moim ciałem, dlatego że nie jestem na to przygotowana. Nie byłam nigdy, bo to nie jest coś, na co zwracało się uwagę. Natomiast zwraca się chyba na to uwagę wtedy, kiedy na przykład kobieta rodzi. Wtedy nagle jest hasło: „Słuchaj swojego ciała”. Ja sobie myślałam: „Dobra, moje ciało będzie wiedziało co robi”. Ale jak mamy nagle, jeszcze w bólu i w tak ważnym dla nas momencie, zacząć słuchać swojego ciała, jak nie byłyśmy tego nauczone przez 20, 30, 40 lat.
Basia: Dokładnie tak.
Zalatana: Co jeszcze nam robi niemówienie o tak ważnym aspekcie naszego życia?
Basia: Co do miesiączki to tak naprawdę oczywiście wszystko zależy od osoby, jak to na nią wpływa. Natomiast jeżeli osoba doświadcza w jakiś sposób też trudnej tej pierwszej miesiączki, właśnie bez kontaktu z ludźmi, trochę pozbawionych więzi, to w ogóle w moim odczuciu odciska się na takie poczucie, że jest jakaś część mnie, którą muszę przed innymi ukrywać, której nie mogę dzielić z innymi ludźmi, która czuję, że jest w jakiś sposób wstydliwa, więc ja będę się wstydzić w jakiś sposób kawałka siebie. Będę go ukrywać. Jeszcze jest bardzo trudno jak do tego dochodzą przekonania, że miesiączka jest brudna, że jest nieczysta, to co? To ja wtedy też jestem brudna i nieczysta?
Zalatana: Oczywiście, że tak. To są takie emocje, które właśnie nam często towarzyszą i z tego, co czytałam u Ciebie i u Kamili Raczyńskiej-Chomyn z „Dobrego ciała”, to wiele z nas miał naprawdę jakieś traumatyczne przeżycia związane z pierwszą miesiączką. Uczucia lęku, wstydu, zażenowania, strachu, że się wykrwawię, bo brakowało nawet wiedzy podstawowej, towarzyszyły wielu kobietom. To wydaje się aż nie do pomyślenia, żeby w cywilizacji, w jakiej żyjemy dzisiaj, w XXI wieku, dziewczyny dojrzewające, dorastające przeżywały tak traumatyczne momenty, związane z czymś tak naturalnym.
Basia: Tak. Z tym trudnych historii, które właśnie zbieram na „Pani miesiączce” i też z takich, które słyszałam, to zapadła mi jedna, w której właśnie dziewczynka myślałam, że miesiączkuje się tylko raz, że miesiączka jest trochę jak wypadanie mleczaków. Nie była świadoma tego, że ona jest cykliczna i zaraz wróci. To było jakoś niedawno, 2 czy 3 lata temu. Natomiast z takich ciekawych rzeczy, które powracają w tych historiach, to stosunkowo często dziewczyny piszą o tym, że czułu się zażenowane czy w ogóle jakoś nie w porządku w momencie, w którym mówiły rodzicom, że dostały tą pierwszą miesiączkę, a rodzice mówili: „No to jesteś już kobietą. Witam, jesteś już kobietą. Wyobraź sobie, że masz 12, 13 lat i słyszysz: „Jesteś kobietą”. I jest takie: „Kurde, co?! Jak to? Już?”
Zalatana: „Czegoś się ode mnie jeszcze oczekuje? Co ja mam teraz zrobić jako kobieta? Już rodzić dzieci, wychodzić za mąż? Nie będą chcieli mnie w domu już? O co chodzi?”
Basia: Dokładnie o tym pisały dziewczyny, wysyłając te swoje historie. Jedna napisała coś takiego, że czuła dojmujący smutek, bo właśnie poczuła, że kończy się jej dzieciństwo. Inna czuła jakąś taką złość i bunt: „Ale jak to jestem kobietą? Przecież ja nie jestem żadną kobietą. Ja jestem dzieckiem. Nie chcę być kobietą.” I to mi kazało zwrócić na to uwagę i też napisałam później o tym i w książce do dziewczynek i też w takim pdf-ie, który trafia do wszystkich rodziców, którzy zamówią książkę. Dostają osobny pdf dla dorosłych, żeby tutaj być jednak uważnym i żeby pamiętać, że miesiączka to nie jest czarodziejska różdżka, która 13-latki robi kobietę, tylko że jest to pewien element w procesie.
Zalatana: Dojrzewania do bycia kobietą.
Basia: Dojrzewania do bycia kobietą, w ogóle do czucia się kobietą. Czym jest bycie kobietą, co to w ogóle określa? Wydaje mi się, że najbardziej fair definicją jest, że jesteś kobietą, kiedy czujesz się kobietą i potrzebujesz w ten sposób się określać.
Zalatana: Przecież wiemy, że nie każda osoba, która menstruuje będzie czuć się kobietą i vice versa. Są osoby, które pewnie czuję się kobietami nie menstruując, więc to jedno z drugim niekoniecznie musi mieć coś wspólnego.
Basia: Nawet na takim poziomie, że mi na przykład jest bliżej jak ja mówię o sobie, że ja siebie określam jako: „jestem człowiekiem”. Jakoś łatwiej mi jest mówić sobie, że jestem człowiekiem. Nie wiem, może nie jestem z tą kobiecą tożsamość aż tak bardzo zrośnięta. Spoko, jestem kobietą, ale przede wszystkim jestem człowiekiem.
Do rozmowy wrócimy za chwilę. Teraz zapraszam Cię na krótkie ogłoszenie.
Co to jest zły dotyk?
Dlaczego ludzie się całują?
Czy dziecięca masturbacja powinna budzić niepokój rodziców?
Moje ciało zaczyna się zmieniać. Dlaczego?
To tylko kilka z blisko 300 pytań zadanych przez dzieci, młodzież, ich rodziców i opiekunów, na które odpowiada 19 ekspertek – goście podcastu „Skąd się biorą dzieci?”
Podcast „Skąd się biorą dzieci?” jest dostępny na wszystkich platformach podcastowych, między innymi Spotify, Apple Podcast, Google podcast oraz na Youtube. Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony internetowej skadsiebioradzieci.edu.pl oraz konta na Instagramie.
Do usłyszenia. Judyta.
I Sebastian.
Zalatana: Wracamy do rozmowy z Basią Pietruszczak.
Basia: Chciałabym zwrócić uwagę, że jednak czasy się zmieniają i ludzie mają różnie. Ja chciałabym, żebyśmy o tym tutaj pamiętały. Są domy, gdzie rodzice z dziećmi mają fajny kontakt i ta pierwsza miesiączka była w jakiś sposób albo celebrowana, albo w ogóle uznawana w taki sposób, aby to było odpowiednie dla dziecka. To się zdarza i się zdarzało 10 lat temu, 20 lat temu i 30 lat temu. To nie jest tak, że po prostu wszędzie jest tylko pomór, mrok i zabobon. Absolutnie tak nie jest. Teraz jeszcze moim zdaniem wyrasta zupełnie nowe pokolenie matek i też rodziców pewnie. Widziałam różne bardzo fajne historie, w których one dzielą się tym jak już ich dwuletniej dzieci wiedzą o tym, czym jest miesiączka. Ja jako mama mam miesiączkę, to moje dziecko idzie za mną do łazienki. Odpowiadam na pierwsze pytania, tłumaczę o co w ogóle chodzi. To jest mimo wszystko wtedy zupełnie inny klimat właśnie takiej otwartości, tego, że można o tym mówić. Nie trzeba tego ukrywać. Nie trzeba dodawać takich barier międzyludzkich. Jeżeli pomyślimy sobie o tym, że okej, mamy tutaj mamę, która ukrywa tą miesiączkę i nie chcę o niej mówić, to trudniej jest wtedy w kontakcie.
Zalatana: Myślę sobie też, że jeśli o tym nie rozmawiamy, jeśli są tematy, na które nie rozmawiamy, to brakuje nam po prostu słownictwa. Nawet gdybyśmy chcieli na ten temat rozmawiać. Brakuje nam słów na określenie tego, co chcemy powiedzieć w taki sposób, żeby to było neutralne, nie obciążające i tak dalej. Jestem przekonany, że właśnie temu również służy Twoja książka.
Basia: Tak. Taki miałam troszeczkę plan ukryty. Może też nie taki ukryty i bardzo świadomie podchodziłam do języka, którego używałam. Właśnie po to, żeby on był delikatny i czuły, ale jednocześnie mówiący raczej wprost o wszystkim, bez niepotrzebnego owijania w bawełnę. Jak czytałam tą książkę i później jak ją czytały pierwsze czytelniczki i czytelnicy, to trochę nam wyszło, że ta książka może właśnie dać takie narzędzie językowe też dorosłym do tego, w jaki sposób można mówić o ciele i o zmieniającym się ciele, zwłaszcza w okresie dojrzewania i o miesiączce. Może właśnie część z tych słów, zdań czy określeń może się przydać później do używania na co dzień w rozmowach. Jeżeli tak się wydarzy, to będzie super. Będę się bardzo cieszyć.
Zalatana: Czytając recenzje o tym, jak dziewczyny i nie tylko piszą, że bardzo dziękują za te wydawnictwo, czują z jednej strony wdzięczność, a z drugiej strony smutek, że za ich czasów takiego podręcznika nie było – to jest coś, co się przewija chyba w co drugim komentarzu, to myślę, że zrobiłyście naprawdę kawał dobrej roboty. Niechaj się niesie.
Basia: Mam nadzieję. Dziękuję. Też bardzo się cieszę. To już trochę z innej beczki. Miałam kilka takich rozmów, w których właśnie rozmawiałyśmy z dziewczynami, że to jest książka, która może być bardzo fajna w ogóle dla dorosłych kobiet. Niezależnie od tego czy są mamami, czy nie są mamami, ale dla takich kobiet które, mają poczucie, że na tym etapie dorastania doświadczyły jakichś deficytów, czy jakiegoś poobijania się, co jednak zdarza się w okresie dorastania, myślę, że dosyć często. Ta książka może tutaj w jakiś sposób coś wnieść i pomóc.
Zalatana: Pomóc im jeszcze raz przeżyć ten czas w lepszy sposób, świadomie.
Basia: Być może też się sobą tak trochę zaopiekować. Będąc dorosłymi to trochę my musimy być teraz naszymi rodzicami. To jest coś bardzo fajnego, w sensie ja to przestawiam jako coś fajnego, bo uważam, że to jest bardzo konstruktywna rzecz, że jako dorośli mamy już wybór i możemy dać sobie sami reedukację właśnie względem tego, co kiedyś dostaliśmy albo czego nie dostaliśmy w ogóle. Możemy właśnie to sobie dać tym naszym małym częściom siebie, które może gdzieś cały czas tego potrzebują.
Zalatana: Wrócić, zaopiekować się tą małą dziewczynką czy tym małym chłopcem. Nie pozwolić na krzywdy i tak dalej. Zdecydowanie.
Basia: Dokładnie.
Zalatana: Ty powiedziałaś coś takiego w występie Twoim i Kamili, który sobie obejrzałam, coś, co mi bardzo mocno zapadło w pamięć. Niemniej jednak zapisałam sobie. „Miesiączka jest jak lustro, w którym odbija się nasza kultura i stosunek do kobiecej fizjologii.” Czy myślisz, że w związku z tym coś się tutaj zmieni na plus? Jeśli tak, to kiedy? Patrząc na to, jak traktujemy miesiączkę, kiedy będziesz mogła z czystym sumieniem powiedzieć: „Jest dobrze. My, jako kobiety i nasza fizjologia wreszcie jesteśmy traktowane nie po macoszemu, tylko tak jak na to zasługujemy.”
Basia: Nie wiem kiedy, ale wiem, że teraz zmienia się bardzo dużo. Dookoła miesiączki jest coraz głośniej. Powstała okresowa koalicja zrzeszająca właśnie aktywistki i aktywistów, działających czy to na rzecz walki z ubóstwem, menstruacyjnym, czy w ogóle przeciwdziałających tabu. To jest moim zdaniem ogromne wydarzenie, że to jest temat, który przestaje być dziwny. Przestaje być jakiś taki nietykalny. Mamy po prostu instytucje, które już zajmują się miesiączką i przeciwdziałaniu ubóstwu menstruacyjnemu. Jeżeli na to spojrzę z perspektywy 5 lat, bo mniej więcej 5 lat temu napisałam pierwszy tekst o miesiączce, który „Wysokie Obcasy” zrobiły tekstem okładkowym, dookoła nie było nic. Była Natalia Miłuńska, która jak już mówiłam, jest pionierką miesiączkową, kobietą, która ma ogromną wiedzę i też robiła kręgi miesiączkowe, ale jeżeli chodzi o media głównego nurtu, to miesiączka się nie przebijała w takim kontekście chociażby właśnie społeczno-kulturowym, tylko może jeżeli był jakiś nowy rodzaj podpasek. Zostawały nam tylko reklamy tak naprawdę. Te reklamy z niebieską krwią. Teraz to się bardzo zmienia. Jest bardzo dużo nowych profili w mediach społecznościowych poświęconych miesiączce. Dziewczyny o niej mówią. Do tego jeszcze doszły kubeczki menstruacyjne, podpaski wielorazowe, majtki menstruacyjne. Wydaje mi się, że to też miało wpływ. Przez to, że otworzyły się trochę nowe opcje, niż tylko te podpaski jednorazowe i tampony jednorazowe.
Zalatana: To wszystko musiało mieć też swój czas. Pewnie kiedyś na wielorazowe produkty nie spojrzelibyśmy tak przychylnym okiem dlatego, że byłyśmy zachłyśnięte tym, czego nie było u nas wcześniej z kolei, czego nie miała nasze mamy i my za młodu, bo po prostu podpasek w sklepach nie było. Może młodsze słuchaczki i młodsi słuchacze tego nie wiedzą, ale podpaski i tampony nie były zawsze. Pewnie byśmy niechętnie wracały do takich innych rozwiązań. Natomiast teraz w ruchu też zero waste, dbaniu o planetę, ekologii i otwartość na temat sam w sobie, takie różne inne możliwości się pojawiły. Jesteśmy na to gotowe.
Basia: Tak. Tutaj bardzo dużo się zmienia. Oczywiście jest cały czas mega dużo do zrobienia. Nie róbmy sobie złudzeń;. Natomiast jak patrzę z tej perspektywy 5 lat, to jest to absolutnie niesamowita zmiana. Chociażby na takim samym poziomie otwarcia dyskursu.
Zalatana: W takim razie życzyłabym nam wszystkim, Wam i Tobie, żeby te zmiany przybrały efekt kuli śniegowej, żeby po prostu to, co się wydarzyło przez ostatnie 5 lat, nabrało tempa i było już nie do zatrzymania. Myślę, że już to nie jest do zatrzymania swoją drogą. Pojawiają się skrzyneczki różowe. Czytałam o tym. Co prawda nadal czytając komentarze głównie mężczyzn oczywiście, którzy mieli coś na ten temat do powiedzenia – i tutaj znowu uwaga: warto edukować mężczyzn i młodych mężczyzn, chłopców na temat miesiączki – były dosyć smutne, wyrażające brak jakiejkolwiek wiedzy i empatii. Natomiast różowe skrzyneczki, które powstają w różnych miastach. Czytałam o Krakowie. Dodajmy różowe skrzyneczki, w których są darmowe środki higieniczne dla kobiet i dziewczyn menstruujących, to też na pewno przyczynia się do zwiększenia świadomości. Po prostu temat przestaje być tabu i bardzo dobrze.
Basia: Bardzo dobrze. Nareszcie!
Zalatana: Przede wszystkim też dzięki Wam. Dziękuję bardzo Basiu za tą rozmowę. Jeszcze bardziej dziękuję za zaangażowanie, za pomysł na napisanie tej przepięknej książki i bardzo wartościowej przede wszystkim, a Moonka trafiła pod każdą strzechę i pod każdym dom, dlatego że jest to książka nie tylko dla młodych dziewczyn. W ogóle dla dzieci, tak jak powiedziałaś, że warto czasami mając może nie niezbyt fajny start w dorosłość, w ten świat, w którym menstruacja jest może nie codziennością, ale co miesięcznością, żeby ułatwić ten start, żeby on stał się normalny.
Basia: Dziękuję Ci bardzo za tą rozmowę i bardzo się cieszę, że miałyśmy ten czas, żeby razem pogadać.
Twój ciałopozytywny przewodnik po dojrzewaniu Moonka kupisz na www.moonka.pl. Tam znajdziesz również grę dla całej rodziny. Po więcej informacji oraz inspiracji na temat jak rozmawiać z dzieckiem na temat miesiączki odsyłam na Moonkowe profile: na Instagramie oraz Facebooku. Zachęcam Cię również do wpłat na wspieram.to/moonka-chlopcy, żeby dorzucić się do nowego projektu, jakim jest wydawnictwo twojego ciałopozytywnego przewodnika po dojrzewaniu Moonka dla chłopców. Jeśli podobał Ci się ten odcinek, powiedz o nim komuś i udostępnij go na swoich profilach w mediach społecznościowych. Jestem wdzięczna za każdy komentarz i każdą opinię. Wpadnij też do mnie na zalatany Instagram, na Facebooka oraz na www.zalatanapodcast.pl. Do usłyszenia!